Nastawiłem się na film kopiący d#pę, a dostałem zwykłego dość pospolitego przeciętniaka. Pierwsza połowa, kiedy Toto był grzdylem, była OK, powiedzmy na 8. Druga to zwykła romantyczno- pseudofilozoficzna i oklepana chała. W dodatku nudna. Jednym słowem, film nierówny... Alfredo robi ten film i tyle w temacie.